Z ciężkim sercem oddałem testową Mazdę MX5. Nie obraziłbym się, gdyby takie auto trafiło do redakcji na test długodystansowy. Czego o następnym bolidzie powierzonym mi przez dział testów powiedzieć nie mogę. Tata Indica! Za co? Co ja wam zrobiłem? No dobra, lepsze to niż komunikacja miejska i podmiejska. Nie kapie w nim na głowę (najwyżej na nogi pasażera, bo auto nie jest szczelne:), jeździ (ciekawe jak długo?) i dostarcza mnóstwo wrażeń.
Pamiętacie reklamę, w której Hindus przerabia starego, poczciwego Hindustana Ambassadora na kopię Peugeota 206? Jestem pewien, że ten specjalista pracuje teraz w firmie Tata! Na pewno! Tym razem postanowił skopiować Fiata Punto. I prawie mu się udało. Niestety, jak wiemy z innej reklamy “prawie robi róźnicę”. Z zewnątrz Tata Indica może się podobać. Gorzej, jeśli zdecydujemy się wejść do środka. Po otwarciu drzwi w nos uderza ostry smród tanich plastików. Zauważyła to nawet moja 6-cio letnia córka:
- Tata, co tu tak śmierdzi? Wylało ci się coś? Pamiętasz starą Ładę mamy? Tam też tak śmierdziało!
Następne uwagi małej testerki były równie krytyczne:
- Tata, dlaczego te fotele są takie twarde?
- Tata, dlaczego ta klamka odpada?
- Tata, ten samochód skaleczył mnie w palec tym wystającym czymś!
I tu, sam będąc tatą, musiałem wziąć Tatę w obronę:
- Wiesz kochanie, to jest auto zbudowane w dalekim kraju, przez ludzi, którzy dopiero się uczą robić samochody. Jeszcze im troszkę nie wychodzi. Tobie też na początku nie zawsze się wszystko udaje. Ale za to herbatę robią doskonałą.
Nie wiem tylko co mam wymyślić na obronę przednich foteli. To najgorsze fotele samochodowe na jakich siedziałem. “Fakir Special Edition”?
Do odważnych świat należy – zamontowaliśmy fotelik i w drogę.
-Tata, dlaczego tak wolno jedziesz?
-Tata, dlaczego tak się ślizgamy? Przecież jedziemy wolno…
Jechałem wolno z kilku powodów. Po pierwsze, to auto do dynamicznych nie należy. Turbodiesel o mocy 70 koni mechanicznych? Chyba 70 mułów anemicznych! Ale może to i dobrze, bo auto prowadzi się po prostu źle. Zestrojenie zawieszenia byle jakie, układ kierowniczy i hamulce jeszcze gorsze. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełniają opony. Wysiadam więc, żeby sprawdzić, co to za “kartoflaki”. Dębica? Wanli? Nankang? Nie! Skądże znowu. Goodyear! Opony o dumnie brzmiącej nazwie GT3. Więc o co chodzi? Może o to, że opony są “Made in India”? Mają oczywiście homologację europejską. Tyle, że moją ulubioną “E13″, czyli pochodzącą z Luksemburga. Niewtajemniczonym radzę na przyszłość zwracać uwagę podczas zakupów. Najgorszy, hipermarketowy chłam ma niemal zawsze sygnowany jest znakiem E13. Legendy głoszą, że w tym sympatycznym, małym kraju homologację można dostać na wszystko, w zasadzie “na słowo”, bez kosztownych badań czy ekspertyz.
Na szczęście, wygląda na to, że na razie nie grozi nam zalew Taty. Zadbał o to importer ustalając absurdalnie wysokie ceny:
Indica z silnikiem diesla o pojemności skokowej 1396 cm³ i mocy 70KM przy 4000 obr/min będzie dostępna w dwóch wersjach DLS i DLX:
* DLS posiada wspomaganie kierownicy, klimatyzację, elektryczne sterowanie szyb przednich i tylnych, centralny zamek i poduszkę powietrzną kierowcy. Cena brutto 33 900 zł.
* DLX posiada wszystkie elementy wyposażenia wersji DLS oraz dodatkowo ABS, poduszkę powietrzną pasażera i lampy przeciwmgłowe. Cena brutto 36 900 zł.
Niech Shiva będzie łaskawy….
Liczba komentarzy dla " Tata Indica Diesel. Test drogowy w wykonaniu taty i córki ": 10
Przejdź do komantarzy rss lub skorzystaj z odnośnikaDzieki za ten tekst. Ostudzil mnie, bo powaznie rozwazalalem zakup.
Zgłoś do moderacji
Wkleję tu tekst, który napisałem jako komentarz do jednego z wpisów Michała Krasnodębskiego:
Gdybym ja miał wydać te 34 tys zł na podstawową wersję Indica DLS z dieslem, która posiada wspomaganie kierownicy, klimatyzację, elektryczne sterowanie szyb przednich i tylnych, centralny zamek i poduszkę powietrzną kierowcy to… no co tu dużo mówić – nie kupiłbym tego samochodu.
Wolałbym kupić 3 letniego Golfa, Astrę czy Focusa. Chyba zgodzicie sie ze mną, że miażdzą one Tate pod względem wyposażenia, komfortu czy bezpieczenstwa biernego (oczywiście jeśli nie kupimy bitego rodzyna ze wspawaną ćwiartką :p ). No i jeszcze coś – te 3 letnie kompakty największą utratę wartości mają już za sobą, a taka Tata po roku będzie warta nie 34 tyś zł ale jakieś 26 tyś lub nawet mniej (wyzsza utrata wartości będzie wynikiem niskiego prestiżu i nieznajomości marki). Wyprzedzając inne komentarze napisze, ze wiem, ze nikt nie bedzie kupował nowej Taty, zeby sprzedac ją po roku. Chodziło mi tylko o pokazanie, ile bedzie nas kosztowac “prestiż” posiadania Taty przez pierwsze 12 miesiecy.
Dla mnie jest jedna odpowiedz: Nowa Tata? – Nie.
pzdr
Zgłoś do moderacji
Już mi przeszło, niech spuszczą z ceny o połowę to pomyślę. Zastanawia mnie tylko jak 6-letnie dziecko może pamiętać ładę, pomijając, że łada akurat nie śmierdziała linoleum, tylko czymś innym.
Zgłoś do moderacji
Ładę, jako “auto na budowę” mieliśmy jeszcze dwa lata temu. Zresztą, bardzo ciekawy egzemplarz, model 21074 we wzmocnionej wersji tzw. milicyjnej. Bez porównania szybsza i wygodniejsza od Taty, o niezłych możliwościach terenowych, a w dodatku kupiona za znikomy ułamek ceny “Hindusa”. A obciach podobny…
Zgłoś do moderacji
j
Zgłoś do moderacji
Dawno nie widziałem tak żenująco tendencyjnego tekstu. Trzeba wstydu nie mieć
Zanim testujący zobaczył auto już twierdził:
“Tata Indica! Za co? Co ja wam zrobiłem? No dobra, lepsze to niż komunikacja miejska i podmiejska”
A w jaki sposób paroletnia córka pamięta Ładę mamusi??? Przecież ten pożal się Boże “tester”
wyssał wszystko z palca! Nie chcę nawet domyślać się dlaczego.. W jakim świetle stawia to Auto Świat? Oszukiwać też trzeba umieć. To żałosne!
Zgłoś do moderacji
Ten “tester” to jakis mądry inaczej jest? O ile wiem, to PALIO i TATĘ projektowal ten sam człowiek (Polak zresztą).
Pseudotest stworzony na potrzeby czegoś zwanego auto-świat. W pierwszym momencie nie zwróciłem uwagi na to, że u góry jest ikonka tego czegoś. Nie wypowiadam się na temat stylu (bo i ja nie mam go doskonałego) ale czytając to odnoszę wrażenie, że “tester” nie siedział w aucie, widział je z zewnątrz, nie jechał. Bo gdyby jechał, zauważyłby np za dużą jak na polskie warunki wydajność klimatyzacji, usłyszałby silnik, który klekocze jak w starych golfach. Nie jestem fanem TATY czy Dacii. choć nie ukrywam, że do turlania się po mieście, za te pieniądze, nie kupie auta, którego nie muszę zamykać, przewiozę zakupy z hipera a jak się uprę to i worek ogórków z giełdy rolnej przewiozę. To jest małe auto miejskie, więc czego od niego wymagać?
Zgłoś do moderacji
Jeśli już to 21074… Dobrze wiedzieć czym się jeździ…chyba, że się nie jeździ
Zgłoś do moderacji
Zgadza się – czeski błąd się wkradł. Pozdrawiam i gratuluję czujności.
Zgłoś do moderacji
gwoli ścisłości to auto to przeprojektowane PALIO a nie punto jak napisał autor tekstu – kompletny ignorant, poza tym PALIO zaprojektował GIORGETTO GIUGIARO!!! nie jak napisał JohnyK “jakiś Polak” co nie zmienia faktu, że tego samochodu nie kupiłbym nawet za 10,000zł
Zgłoś do moderacji